Powrót do listy Następny artykuł Poprzedni artykuł

Europosłowie PiS: Europejskie Prawo Klimatyczne to test naszej parlamentarnej odpowiedzialności

6 października 2020 r.
Udostępnij

W czasie dzisiejszej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Brukseli miała miejsce dyskusja na temat Europejskiego Prawa Klimatycznego. Głos w debacie zabrali w imieniu Komisji ds. Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) europoseł profesor Zdzisław Krasnodębski, oraz w imieniu Grupy EKR, europosłowie Anna Zalewska, Grzegorz Tobiszowski i Izabela Kloc.

Profesor Zdzisław Krasnodębski mówił, że doświadczenie historyczne pokazuje, że nieliczący się z realiami radykalizm prowadzi bardzo często do skutków przeciwnych do zamierzonego celu, a nierzadko kończy się wręcz katastrofą. „Także my, parlamentarzyści europejscy, nie powinniśmy skupiać się na populistycznym licytowaniu się w propozycjach jak największej redukcji gazów cieplarnianych w jak najkrótszym czasie, lecz poszukiwać realistycznych scenariuszy, akceptowalnych dla poszczególnych państw członkowskich i ich społeczeństw” - powiedział eurodeputowany i dodał, że potrzeba takich scenariuszy, które nie udaremnią osiągnięcia innych celów Unii – np. odbudowy gospodarki po pandemii, wzmocnienia jej konkurencyjności czy jej suwerenności technologicznej.

Sprawozdawca opinii komisji ITRE stwierdził, że cel neutralności klimatycznej, na który zgodziła się Rada Europejska w grudniu ubiegłego roku, ma obowiązywać na poziomie Unii. „Przyjęto, że osiągnięcie zeroemisyjności w poszczególnych państwach nastąpi w różnych perspektywach czasowych. Jest to zgodne z zasadami sprawiedliwej transformacji, która musi brać pod uwagę różne pierwotne uwarunkowania przekształcania krajowych gospodarek” - zauważył. Według europosła także w projekcie rozporządzenia zakłada się osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. przez Unię Europejską jako całość. „To jest stanowisko realistyczne i powinno znaleźć poparcie Parlamentu” - podsumował profesor Krasnodębski.

 

„To moment naszej parlamentarnej odpowiedzialności” - mówiła Anna Zalewska. Eurodeputowana stwierdziła, że PE owszem obiecywał ochronę środowiska, wody, powietrza, ale obiecywał też odpowiedzialność, posługiwanie się faktami i weryfikację konsekwencji. „Tak, myślimy o tym co się będzie dziać za dziesięć lat, za dwadzieścia i trzydzieści. Ale musimy też myśleć co będzie się dziać za rok, dwa i trzy lata” - powiedziała. Według polskiej polityk, po zapoznaniu się z oceną wpływu, można zobaczyć, jak beztrosko mówi on o tym jak wzrośnie bezrobocie, ubóstwo energetyczne, ceny wody, śmieci czy energii. „Tego naszym obywatelom nie obiecywaliśmy. Obiecywaliśmy im solidarność europejską i poszanowanie traktatów” - powiedziała.

Eurodeputowana stwierdziła, że PE obiecywał też rozsądek. „Jeszcze kilka miesięcy temu słyszeliśmy od Europejskiej Agencji Środowiska, że nie jesteśmy w stanie zrealizować ambitnego celu 40%, a już mówimy o 55%, wiedząc co się stanie z cenami uprawnień - podczas pandemii ponad dwukrotnie wzrosła cena za tonę dwutlenku węgla” - mówiła. Zalewska odniosła się też do sytuacji rolników, wskazując, że nie dość, że PE uważa, że tylko oni są odpowiedzialni za realizację strategii bioróżnorodności i strategii od pola do stołu, to jeszcze każe im liczyć, zatrudniać księgowych i zwiększać biurokrację. „Tak, jesteśmy odpowiedzialni i będziemy to potwierdzać w swoim głosowaniu” - podkreśliła europosłanka.  

 

 Grzegorz Tobiszowski podkreślił, że troska o klimat powinna być jednym z priorytetów UE. "Jednakże powinniśmy pamiętać, że to przemysł jest nadal głównym czynnikiem rozwoju i dobrobytu Europy" - mówił. Dlatego, zauważył poseł, UE słusznie obrała sobie za cel zwiększenie produkcji przemysłowej, tak by stanowiła ona co najmniej 20% w 2020 roku (obecnie to 15-16%). Jak mówił, warunkiem minimum osiągniecia tego celu było zagwarantowanie ciągłości, spójności prawa unijnego i przewidywalności dla przemysłu. Jednak, choć w 2014 r. UE wyznaczyła cel redukcji emisji do 2030 r. o co najmniej 40 %, to dopiero kilka lat temu uzgodnione zostały zasady osiągnięcia tego celu.

Ponadto, zauważył polityk, na stronach Komisji Europejskiej są analizy mówiące, że będzie trudno osiągnąć cel 40%. Jak dodał, nasuwa się więc pytanie dlaczego w pierwszej kolejności nie są analizowane przyczyny braku osiągnięcia celów, a stawiane są za to nowe założenia.  "Jak ma się rozwijać przemysł, kiedy brak jest spójności między tym, co zostało ustalone do tej pory z tym, co obecnie jest procedowane?" – pytał Tobiszowski.

 

Musimy mówić jak poważni politycy a nie jak uczestnicy młodzieżowego strajku klimatycznego" – mówiła lzabela Kloc. Europosłanka podkreśliła, że należy mówić konkretnie o kosztach polityki klimatycznej i jej ofiarach. "Powiem wam, jaka jest cena Zielonego Ładu  z perspektywy ludzi, mieszkańców mojego regionu" - mówiła. Jak tłumaczyła, koszt stworzenia nowych miejsc pracy dla pracowników samej tylko Polskiej Grupy Górniczej będącej największą firmą górniczą w Europie wynosi 200 mld zł. "Nie dostaniemy tych środków z Brukseli" - podkreśliła.

Izabela Kloc stwierdziła, że kilka państw i lobby biznesowe zarabiają na wymuszanych technologiach, a regiony takie jak Śląsk mają pogrążyć się w biedzie i kryzysie społecznym. "Są państwa, dla których transformacja klimatyczna nic nie będzie kosztować. Inne państwa, poradzą sobie przy minimalnym wysiłku. Polska, której przemysł jest najbardziej uzależniony od węgla będzie zdewastowana gospodarczo i społecznie, a Komisja Europejska zamiast nas zrozumieć straszy sankcjami i grozi obcięciem funduszy. Oto Wasza sprawiedliwość!" – zakończyła.

Z twittera