Powrót do listy Następny artykuł Poprzedni artykuł

Eurodeputowani PiS: Konflikt o Górski Karabach leży w interesie Rosji

7 października 2020 r.
Udostępnij

Podczas dzisiejszego dnia sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Brukseli miała miejsce debata na temat wznowienia działań wojennych między Armenią a Azerbejdżanem o enklawę Górskiego Karabachu. W imieniu grupy EKR udział w dyskusji wzięli eurodeputowani PiS, Anna Fotyga, Kosma Złotowski, profesor Zdzisław Krasnodębski i Ryszard Czarnecki. 

Anna Fotyga mówiła, że ostatnie zaognienie konfliktu jest niezwykle poważne i szersze niż dotyczące tylko Górskiego Karabachu. „Wzywamy do natychmiastowego zawieszenie broni i zaangażowania wszystkich stron, a także innych ważnych graczy, takich jak UE” - powiedziała. Była szefowa MSZ wskazała, że Armenia cieszy się gwarancjami bezpieczeństwa ze strony Rosji, ale nie dotyczy to części Górskiego Karabachu, która zgodnie z prawem międzynarodowym jest terytorium Azerbejdżanu, a Azerbejdżan z kolei ma wsparcie Turcji. „Problem polega na tym, że konflikt ten dotyczy tym razem także innych części południowego Kaukazu, gdzie mamy kluczowe trasy gazociągów, rurociągów, dróg, tras kolejowych, światłowodów i innych, wiążącymi Południowy Kaukaz, a także Azję Środkową,  z Europą, z pominięciem rosyjskich wpływów” - stwierdziła Fotyga i dodała, że dlatego należy przyjrzeć się tej sytuacji bliżej i zwrócić uwagę na jej szeroki geopolityczny kontekst.

„Z tego miejsca chciałbym się zwrócić do naszych przyjaciół z Azerbejdżanu, do naszych przyjaciół z Armenii” - powiedział Kosma Złotowski. Eurodeputowany mówił o Republice Arcach, gdzie od siedemnastu wieków żyją Ormianie i będą tam żyć nadal, niezależnie od wojen. „Przypomnijcie sobie drodzy przyjaciele rok 1812, rok 1828, przypomnijcie sobie lata 20-ste ubiegłego stulecia i wtedy będziecie wiedzieć kto Wam narzucił granice, które dziś są początkiem tej wojny” - stwierdził europoseł i wezwał Armenię i Azerbejdżan do odejścia od tego, co zaproponowała im Rosja. Jak zauważył, tylko wtedy kraje te mogą usiąść do stołu i dojść do porozumienia. „Wasz północny sąsiad patrzy dzisiaj i zaciera ręce” - podsumował Złotowski.

Profesor Zdzisław Krasnodębski mówił, że można było się spodziewać wybuchu tego konfliktu i było tylko kwestią czasu, by jedna ze stron zaatakowała, jeśli uzna, że ma przewagę militarną. "Mimo tego Unia jak zwykle wydaje się zaskoczona i  bezradna" – stwierdził. Prof. Krasnodębski zwrócił się do Josepha Borrella, wiceprzewodniczącego Komisji z pytaniem, jakie środki – oprócz rezolucji potępiającej użycie siły czy rytualnych wezwań do rozejmu i pokoju oraz budujących poselskich wystąpień – ma UE, by znacząco wpłynąć na rozwiązanie tego konfliktu. "Czy będąc głównym partnerem gospodarczym zarówno Armenii, jak i Azerbejdżanu Unia dysponuje jakaś znaczącą "miękką siłą", by móc pozytywnie wpłynąć na rozwój sytuacji w tym regionie? Czy wykorzystaliśmy ją dotąd w dostatecznym stopniu, czy też w ogóle jej nie mamy?" – pytał. Prof. Krasnodębski stwierdził, że pytania te powinny skłonić do bardziej realistycznej oceny Unii.

Ryszard Czarnecki mówił, że w kontekście tego konfliktu można zadać pytanie, w czyim interesie on leży. „Nie w interesie Ormian, nie w interesie Azerów, leży w interesie Rosji” - przekonywał. Europoseł wskazał, że to Putin zaprasza od czasu do czasu prezydentów obu państw. „Jest sędzią, arbitrem, wychowawcą, prokuratorem” - wyliczał. Czarnecki stwierdził, że ten historyczny konflikt, to poza  interesami krajów  Południowego Kaukazu, w wielkiej mierze również kwestia interesu Kremla. „Myślę, że UE powinna być bardziej aktywna, nie tylko działać poprzez rezolucję, ale być może tez wysłać misje, pokojową, rozjemczą - tak aby nie tylko Rosja była rozgrywającym w tym regionie” - podkreślił polski polityk.

W debacie udział wziął Josep Borrell, wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, który mówił, iż społeczność międzynarodowa nie posiada rzetelnych informacji z terenów walk. Zdaniem szefa unijnej dyplomacji, trwające 30 lat negocjacje nie przyniosły efektów, ale w żadnym wypadku wojna nie może być alternatywą. Wysoki przedstawiciel UE przestrzegł także regionalne mocarstwa przed zewnętrzną ingerencją po którejś z walczących stron

Z twittera